sobota, 8 listopada 2014

Aaa... kotki dwa

Ile razy śpiewałam w życiu tą kołysankę... nie zliczę. Oczywiście są też inne, ale ta, jest jakaś taka, że sama się zaczyna śpiewać. Ostatnio to Mania mi dyktuje co mam jej zaśpiewać wieczorem. Układamy się w łóżku do spania...
- zaśpiewać Ci kołysankę Maniu ?
- tak, o koniku, Isi i kocie ...
No i zaczynam, wielką improwizację. Śpiewam o tym jak bardzo ją kocham, jak ona bardzo kocha konika, i jak na nim jeździ, i wcale się nie boi... i co tylko mi ślina na język przyniesie. Czasem tak popłynę, że nawet zaczynam rymować ;)
I co bym nie śpiewała, zawsze na koniec wychodzą kotki....

Aha, czasem to M zaczyna mi śpiewać kołysankę - wymyślankę ;) Kiedyś ją nagram ...

***

Moje uczucia w temacie kotów są zdecydowanie mieszane, nie chciałabym mieć kota w domu, ale lubię te stworzenia. To samo odnosi się do innych czworonogów, lubię jak mają miejsce do biegania. Dużo miejsca, i dużo swobody :)
Więc jeśli kot, to właśnie taki... Mania ostatnio marudziła, że chce kota ;) Zatem powstały, dwa.






Niebieski kot, może godzinami wisieć na swoim ogonie, lubi upiększać wnętrze pokoju dziecięcego, lub też po prostu się bawić. Wyposażony w obiad i serducho, daje radę skakać po meblach. Lubi się wieszać na uchwytach szafek, łóżeczku dziecięcym, oknie, i innych wystających ze ściany gwoździach ... Jest piecuchem, zdecydowanie oswojonym domownikiem.







 Drugi kot, nieco bardziej dziki, aczkolwiek nie mniej kochany, rasowy dachowiec. Lubi przesiadywać na oknie ;)


Koty jak to koty, chodzą własnymi drogami. I są domownikami w takim stopniu w jakim chcą być ....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad !