***
Z ostatnim dniem miesiąca zauważyłam, że kwiecień owego roku dresówką wypleciony pozostał... Nawet lalki żadnej nie zrobiłam ! Tylko ciągle ta dresówka... czas to zmienić - tym bardziej, że idzie lato :)
Zatem przełamując monotonię miesiąca...
***
Zbierałam się do tego naprawdę długo... I ciągle czasu brakło, a odkąd zrobiło się ciepło, czasu braknie podwójnie... Przecież trzeba wyjść na spacer, przewietrzyć myśli, może nawet nowe pomysły wpadną do głowy... może w piaskownicy... albo na ślizgawce... a może w ZOO, lub nad brzegiem Wisły, na ulubionym piaskowym placu zabaw.... Tylko... że, spacery 2 godzinne (zazwyczaj do tej pory) ustępują miejsca tym 5 godzinnym... zupełnie nie wiem kiedy ten czas tak mija :O Tak się dobrze bawię na tym placu ;) robiąc babki i fikołki z moim małym urwisem ;) Piękny wiosenny dzień, a ja przełożyłam spacer z dzieciem na popołudnie... no tak przełożyłam, jakbym wyszła jak zwykle, wszystko byłoby jak zwykle - zapewne... Zatem trudno! okrutna matka ze mnie, wyjdziemy tylko popołudniu, po drzemce i obiedzie... I myślę, że też będzie fajnie, a może Maniula szybciej zaśnie wieczorem.... ;) I starczy mi sił jeszcze, by dokończyć - zaczętą jakieś 2 tygodnie temu spódniczkę. Chciałam uszyć tipi, ale w sumie do tej pory nie wiedziałam że potrafię. Mania bardzo lubi się chować - ma jedno ulubione miejsce w domu, jest nim moja szafa, znosi tam wszystkie misie i inne zabawki, przymyka drzwi i siedzi (nie mam pojęcia w co ona tam się bawi). Na początku rozstawiliśmy jej namiot w pokoju, taki zwykły 2 osobowy... ale wiecie co? za dużo miejsca zajmował... i nieładnie wyglądał, a w całym pokoju zrobił się taki chaos, że za nic w świecie nie potrafiłam nad tym zapanować. Zatem doczekało się dziecko. Matka z nerwami stalowymi, składa wieczorem namiot, z przyrzeczeniem wykrojenia i uszycia następnego dnia tego obiecanego tipi..... Nie jest ono dopieszczone, przyznam się, że robiłam to zupełnie "na szybko", chciałam jeszcze wyjść i przewietrzyć myśli i głowę M :) Zatem to nie koniec, ale efektem mogę się podzielić, bo mimo wszystko jestem zadowolona. I Mania jest zadowolona, siedzi tam ciągle, znosi swoje najulubieńsze klamoty, układa poduszki, kładzie się razem z misiem ubranym w jej piżamkę i czyta mu książeczkę... A jako, że Mania zna jeszcze mało słów dorosłych, to czytanie jest naprawdę interesujące. Lubię słuchać jak czyta ;)
Tipi uszyłam z poszewek na kołdry zdobytych w ciucholandzie przez moją ukochaną mamę za 1 zł :) Dzięki MAMO ! Zużyłam na nie 2 poszwy, jedną błękitną, a drugą jak widać - myszkową :D
Mąż zakupił kijki do grabi, tudzież jakiejś łopaty :\ 4 sztuki ( 6 zł/sztuka), wywiercił dziury - na sznurówkę (jakaś jedna - bez pary - fioletowa ciągle mi się przewijała przez ręce - dobrze, że nie wyrzucam takich rzeczy ;) - żeby nam się tipi nie rozjeżdżało :)
Więc nasze tipi kosztowało 26 zł :D A w necie, możecie sobie sprawdzić ile się za taką przyjemność płaci ;)
Mąż zakupił kijki do grabi, tudzież jakiejś łopaty :\ 4 sztuki ( 6 zł/sztuka), wywiercił dziury - na sznurówkę (jakaś jedna - bez pary - fioletowa ciągle mi się przewijała przez ręce - dobrze, że nie wyrzucam takich rzeczy ;) - żeby nam się tipi nie rozjeżdżało :)
Więc nasze tipi kosztowało 26 zł :D A w necie, możecie sobie sprawdzić ile się za taką przyjemność płaci ;)
No wiem, wiem, wykonanie pozostawia wiele do życzenia... ale wiecie przecież że krawcową nie jestem, a do perfekcjonizmu dochodzę ucząc się na błędach, a lubię rzeczy ładnie i dobrze zrobione, dlatego też śmiało mogę powiedzieć, że może i pierwsze to tipi jest, ale na pewno nie ostatnie ;)
Na koniec Mania "śpiąca" z misiem w tipi, po przeczytaniu bajki ;)
Miłych wiosennych spacerów !