środa, 30 kwietnia 2014

Maniulowe tipi


***
Z ostatnim dniem miesiąca zauważyłam, że kwiecień owego roku dresówką wypleciony pozostał... Nawet lalki żadnej nie zrobiłam ! Tylko ciągle ta dresówka... czas to zmienić - tym bardziej, że idzie lato :)
Zatem przełamując monotonię miesiąca...
***

Zbierałam się do tego naprawdę długo... I ciągle czasu brakło, a odkąd zrobiło się ciepło, czasu braknie podwójnie... Przecież trzeba wyjść na spacer, przewietrzyć myśli, może nawet nowe pomysły wpadną do głowy... może w piaskownicy... albo na ślizgawce... a może w ZOO, lub nad brzegiem Wisły, na ulubionym piaskowym placu zabaw.... Tylko... że, spacery 2 godzinne (zazwyczaj do tej pory) ustępują miejsca tym 5 godzinnym... zupełnie nie wiem kiedy ten czas tak mija :O Tak się dobrze bawię na tym placu ;) robiąc babki i fikołki z moim małym urwisem ;) Piękny wiosenny dzień, a ja przełożyłam spacer z dzieciem na popołudnie... no tak przełożyłam, jakbym wyszła jak zwykle, wszystko byłoby jak zwykle - zapewne... Zatem trudno! okrutna matka ze mnie, wyjdziemy tylko popołudniu, po drzemce i obiedzie... I myślę, że też będzie fajnie, a może Maniula szybciej zaśnie wieczorem.... ;) I starczy mi sił jeszcze, by dokończyć - zaczętą jakieś 2 tygodnie temu spódniczkę. Chciałam uszyć tipi, ale w sumie do tej pory nie wiedziałam że potrafię. Mania bardzo lubi się chować - ma jedno ulubione miejsce w domu, jest nim moja szafa, znosi tam wszystkie misie i inne zabawki, przymyka drzwi i siedzi (nie mam pojęcia w co ona tam się bawi). Na początku rozstawiliśmy jej namiot w pokoju, taki zwykły 2 osobowy... ale wiecie co? za dużo miejsca zajmował... i nieładnie wyglądał, a w całym pokoju zrobił się taki chaos, że za nic w świecie nie potrafiłam nad tym zapanować. Zatem doczekało się dziecko. Matka z nerwami stalowymi, składa wieczorem namiot, z przyrzeczeniem wykrojenia i uszycia następnego dnia tego obiecanego tipi..... Nie jest ono dopieszczone, przyznam się, że robiłam to zupełnie "na szybko", chciałam jeszcze wyjść i przewietrzyć myśli i głowę M :) Zatem to nie koniec, ale efektem mogę się podzielić, bo mimo wszystko jestem zadowolona. I Mania jest zadowolona, siedzi tam ciągle, znosi swoje najulubieńsze klamoty, układa poduszki, kładzie się razem z misiem ubranym w jej piżamkę i czyta mu książeczkę... A jako, że Mania zna jeszcze mało słów dorosłych, to czytanie jest naprawdę interesujące. Lubię słuchać jak czyta ;)

Tipi uszyłam z poszewek na kołdry zdobytych w ciucholandzie przez moją ukochaną mamę za 1 zł :) Dzięki MAMO ! Zużyłam na nie 2 poszwy, jedną błękitną, a drugą jak widać - myszkową :D
Mąż zakupił kijki do grabi, tudzież jakiejś łopaty :\ 4 sztuki  ( 6 zł/sztuka), wywiercił dziury - na sznurówkę (jakaś jedna - bez pary - fioletowa ciągle mi się przewijała przez ręce - dobrze, że nie wyrzucam takich rzeczy ;) - żeby nam się tipi nie rozjeżdżało :)
Więc nasze tipi kosztowało 26 zł :D A w necie, możecie sobie sprawdzić ile się za taką przyjemność płaci ;)




No wiem, wiem, wykonanie pozostawia wiele do życzenia... ale wiecie przecież że krawcową nie jestem, a do perfekcjonizmu dochodzę ucząc się na błędach, a lubię rzeczy ładnie i dobrze zrobione, dlatego też śmiało mogę powiedzieć, że może i pierwsze to tipi jest, ale na pewno nie ostatnie ;)




Na koniec Mania "śpiąca" z misiem w tipi, po przeczytaniu bajki ;)
Miłych wiosennych spacerów !

sobota, 26 kwietnia 2014

dwustronne śliniaki



Wczorajszy dzień pozwolił cieszyć się w pełni wiosną. Długi spacer z Manią, i wycieczka do ZOO zmęczyły moje dziecię. Przez ostatni rok w ZOO jesteśmy stałym bywalcem... mam karnet na wejścia ;) Co by lekko się zasnęło, na koniec plac zabaw - zjeżdżalnia to jeden z ulubionych gadżetów. Piękny wiosenny dzień, zupełnie inny niż ten dzisiejszy... A teraz chcę Wam pokazać śliniaki mojego pomysłu. Muszę przyznać, że wykonałam je już na kiermasz wiosenny, ale dopiero teraz doczekały się swojego posta na bogu. Już mam dosyć "misiowych" wzorów, i półokrągłych śliniaków, dostępnych w każdym sklepie. Małe dziecko się ślini i brudzi - tak to już jest - nie ma co hamować kreatywności ;)  Mania jadła sama od początku, gdy tyko zaczęła ogarniać, że jest to w jej mocy :) ja jej kibicowałam... teraz daje radę z obiadem. Mało mnie interesowało, że się wybrudziła, czy zalała zupą, piciem etc. Po prostu po skończonym posiłku ją przebierałam. I chociaż wtedy nie wystarczały takie śliniaki, to w czasie gdy rosły zęby, jak najbardziej, a zęby mogą rosnąć dłuuuugo......więc powstał projekt, wykonanie możecie komentować :)




No tak ciągle ta dresówka... monotematyczna jestem, ale tutaj zestawiłam ją z tkaniną bawełnianą w grochy. Do śliniaka dodałam rzep długości 6 cm - znacznie ułatwia zapinanie i regulowanie :)

Opcja dwustronna ;) W środku wkład nieprzepuszczany. Wygodne na co dzień.




***

A teraz powiem Wam, że zdecydowałam się zasilić konto facebook swoją stroną - funpage ;)



zapraszam i tu :
Gałganek - FB



***

czwartek, 17 kwietnia 2014

metki przyszły :)

 Chciałam się z Wami podzielić moim malutkim sukcesem....
W końcu się zmobilizowałam, i zamówiłam metki :)
... nie porażają projektem... są proste i czytelne, takie jak lubię :)



 Ceny metek może nie są duże, ale zazwyczaj trzeba zamawiać hurtem, tzn od 2 000 i więcej ...Udało mi się znaleźć firmę produkującą metki już od 20 sztuk, tylko że nie robią innych wzorów, niż własne. I można wybierać i projektować owszem, tylko wśród tego co już jest. Zatem właśnie dlatego zdecydowałam się na zwykłą prostą i czytelną metkę :)


 Średnio podoba mi się również fakt, że metki są na satynie, czy też na jakimś nylonie... wolałabym bawełniane, no ale cóż. Na początek jest.

 Mam swoje :) teraz śmiało mogę powiedzieć "to moje" :D


.... i w przyszłości na metkę dodam adres blogowy, sądzicie że to dobry pomysł ?



I na koniec aranżacja Mani ... z jej ulubionymi kredkami ;)



Miłego dnia !

niedziela, 13 kwietnia 2014

Palma Niedzielna


Tak pomyślałam, że przydałby się mały przerywnik, bo ciągle o tej dresówce piszę. Ostatnio nawet zabawek nie szyję, tylko ciągle dresówka i ubrania z niej wykonane. . .
Zatem, dziś Niedziela Palmowa, chcę Wam pokazać, co zrobiłam w związku z tym :)
W tym roku się uparłam by własnoręcznie wykonać palmę na Niedzielę Palmową, jakoś te kupcze, barwione cuda zupełnie do mnie nie przemawiają, i chociaż są naprawdę wymyślne i ładne, to ja takiej nie chcę. Zaczęłam się przygotowywać do tematu parę dni wcześniej. Spacerując z Manią zbierałyśmy rzeczy które nam się mogą przydać. Największy kłopot miałam ze zdobyciem wierzbowych witek, czy też bazi :) Wiosna tak szybko zaatakowała stolicę, że wszystkie już chyba przekwitły !!!!!
Zatem zaczęłam szukać w kwiaciarniach .... i znalazłam, małe niewydarzone, nieprzekwitnięte, delikatne bazie kotki :) Po targowaniu Pani sprzedała mi wiązkę za 2,50 :)
Mam wszystko, do roboty !

Bukszpan - podstawa każdej palmy :)




Zatem, Palma Niedzielna, bez farbowanych kłosów, i suszonych kwiatów, zwykła, naturalna, zrobiona z tego co znalazłam na spacerze z Manią. Taki był zamysł. Co by smutno nie było, dodałam kolorowe kokardki - Mani przypadły do gustu najbardziej.

czwartek, 10 kwietnia 2014

mini szarawary z dresówki

To pokażę Wam coś jeszcze co niedawno uszyłam... Będę monotematyczna ;) jak już w temacie tej ekstra dresówki jesteśmy, to chcę zaprezentować spodnie szarawary lub alladynki - jak kto woli mówić, te słowa znaczą raczej to samo. W każdym razie mini szarawarki dla Mani. Bardzo je polubiła, jak już wcześniej pisałam dresówka da się lubić ;) Jak tylko przychodzi pora spaceru, Mania zaczyna się ubierać... znaczy próbuje sama to zrobić ;) Biegnie do swojej komody, gdzie w najniższej szufladzie leżą wszystkie spodnie, zazwyczaj ślicznie poukładane ... i wszystko wyrzuca, jak leci w poszukiwaniu swoich dresików :)
 Ech.... i znowu trzeba układać ;)









Szarawary w pasie i nogach mają ściągacz, w kolorystyce ciemnego melanżu, zatem nie cisną dziecka. Na początku miałam pewne wątpliwości, jak Mania będzie w nich chodzić, i czy niski krok nie będzie jej przeszkadzał w chodzeniu po schodach, czy na placu zabaw. Sama mam kilka takich par, i bardzo je lubię. Zrobiłam więc sprawdzian, ubierając Manię w nie na spacer, wyszło celująco. Są na luzie, nie przeszkadzają w chodzeniu, skakaniu, robieniu babek, kręceniu na karuzeli, ślizganiu i wspinaniu na ściance wspinaczkowej.... i pewnie jeszcze mogłabym wymieniać... W każdym razie możecie mi wierzyć, są super :)







I jak ?   ubrałybyście dziecko w coś takiego ? Co sądzicie ?

melanż - sukienka z dresówki

Nadrabiam :) Chcę Wam pokazać coś co zrobiłam już jakiś czas temu ...

***

Ostatnio w mojej szafie zdecydowanie rządzi dresówka ... wszystko z niej szyję... ale o tym powoli, tym razem chcę Wam pokazać moją sukienkę !

się kroi ...

Sukienka wyszła bardzo wygodna, chociaż przyznam była chwila irytacji... Wykrojenie i przyszycie rękawów to wcale nie jest prosta sprawa, dla laika takiego jak ja ... No cóż ... kto nie próbuje ten nie wie
Teraz już jest wszystko jaśniejsze:)



się skroiło :)


Warta uwagi, tym bardziej, że to pierwszy mój taki wyczyn :) Zrobiłam ją z początkiem wiosny, zatem już testowana, jest super, naprawdę jestem z niej bardzo zadowolona. I po raz kolejny powtórzę UWIELBIAM DRESÓWKĘ ! Ubrania z niej wykonane są wygodne, nie gniotą się, szybko schną... same zalety jak narazie. Oczywiście dresówka - dresówce nie równa ... Ja miałam szczęście trafić na dobrą, niegrubą i wdzięczną dresówkę :D









Jak Wam się widzi, sądzicie że dresówka może być "wyjściowa" tudzież "wizytowa" czy raczej tylko do "biegania" się nadaje ?

wtorek, 8 kwietnia 2014

spódnica z dzianiny dresowej


Lubię czasem zajrzeć do sklepu z tkaninami, idę tam z ogromną przyjemnością, i z myślą że może coś fajnego się trafi... a wychodzę zazwyczaj z pustym portfelem ;) Mam jeden taki swój najbardziej ulubiony w Warszawie. Sklep jest malutki, i nieco na uboczu. Gdzie Panie są bardzo pomocne, materiały pięknie się prezentują w belach od sufitu do podłogi, porażają kolorami i zwalają z nóg wzorami. No sklep jest po prostu piękny :) lubię go, i chociaż ceny niektórych materiałów mocno przesadzone, to są i takie mniej napuszone, a bardzo dobre jakościowo.
Zatem jakiś czas temu wybrałam się tam, ot tak, z zamiarem kupienia tiulu na spódniczkę. I to co tam wtedy zobaczyłam zagarnęło mi umysł na długi czas. Mianowicie znalazłam tam super dresówkę, wcale nie drogą, a i nie grubą, taką akurat na spódniczkę dla Mani. No i kupiłam na próbę pół metra z zamiarem uszycia własnoręcznie swojej pierwszej spódnicy dla dziecka. Wymyśliłam taką z dzianiny w odcieniu melanżu z czarnym tiulem wystającym spod niej.... No krawcową to ja zdecydowanie nie jestem, kulturoznawcy o specjalistyce folklor i etnologia trochę brakuje do fachowej krawcowej... No cóż, ale co tam - kto nie próbuje ten nie wie, zatem postanowiłam że spróbuję i zobaczymy co wyjdzie...
Dresówka trochę poleżała w szafie, brakło mi czasu by się za to zabrać. Potem zaczęłam się zastanawiać czy by nie zrobić z niej komina ...
Jak już zaczęłam oglądać tą dzianinkę z bliska, to okazało się że z całości, bez krojenia i wycinania, wyszłaby fajna spódnica .... dla mnie :D 
Akurat miałam w domu grubą  białą gumę, którą dałam w pas, dla wygody ;)





Mania zatem na swoją spódniczkę będzie musiała jeszcze chwileczkę poczekać ;) Spódnica z dresówki wyszła bardzo wygodna, uwielbiam w niej chodzić. Bardzo szybko schnie, jest przewiewna, dobrze się układa, no i nie trzeba jej prasować ;)
Niektórym z Was chyba też się spodobała, przyjęłam pierwsze zamówienia !

czwartek, 3 kwietnia 2014

wiosna !

Nadeszła wiosna, i chociaż pracy ogrom, nie mogłam przegapić momentu na wiosenny spacer. Nie warto tego przegapić...


***

Zatem wpis zupełnie wiosenny, wcale nie związany z szyciem, ani żadną inną rzeczą tworzoną za pomocą moich rąk ;)







Rzeczy małe są małe, a rzeczy piękne, są piękne. Rzeczy proste są naprawdę proste, a wtedy wszystko jest jasne lub ciemne. I nie ma wieloznaczności. Ta zawieruszyła się gdzieś pomiędzy słowami, które wcale nie muszą być wypowiadane by nadać im istnienie.
One po prostu są.






Wiosna jest i to już zupełnie oczywiste. I chociaż każdego cieszy, to już jest jasne. Tak po prostu jest, że po zimie przychodzi wiosna, taki nadszedł czas. Proponuję się nią naprawdę cieszyć, może nawet zacieszać ;) Spacer po parku to niezapomniane przeżycie jeśli patrzy się na wiosnę i dostrzega się ją. Zatem proszę odetchnijcie, zapomnijcie na chwilę o tym co jest i popatrzcie jakie to niesamowite. Pąki na drzewach, kwiaty na trawie, i trawa taka zielona. W takich okolicznościach nie chce się wracać do codziennych wyzwań, spraw i załatwień. Warto zachować odrobinę tej świeżości na później, przyda się ;)

Moja kochana Mamka !



Miłych spacerów !